Roman Firlik

ur. 05 listopada 1924
zm.
Szkoła Podstawowa nr 4 im. Jana Brzechwy w Swarzędzu

Spotkanie z Panem Pawłem Bocianem – szukamy informacji o maratończyku Romanie Firliku
wjazd Romana Firlika na metę Wyścigu Pokoju – fragment wywiadu z Marianem Firlikiem
Zdjęć: 27
Filmów: 1
Nagrań: 1

Dzieciństwo

Pan Roman Firlik urodził się 5 listopada 1924 roku w Pyzdrach, koło Wrześni, a następnie przeprowadził się wraz z rodzicami do Swarzędza. Już jako dziecko bardzo lubił sport – często grał w piłkę i biegał. Nie podobało się to jego ojcu ponieważ, w czasach jego młodości, dzieci pomagały rodzicom w różnych pracach, a bieganie za piłką odciągało młodego Pana Romana, od obowiązków.

Po przeprowadzce z Pyzdr do Swarzędza Pan Roman Firlik najpierw mieszkał z rodzicami na ul. Nowy Świat, później na ul. Poznańskiej, ul. 22 lipca, a następnie, od 1964 roku, na os. Zygmunta III Wazy.

W Swarzędzu ukończył szkołę podstawową oraz szkołę zawodową, w zawodzie stolarza.

Życie prywatne

Pan Roman Firlik miał żonę Czesławę i był ojcem sześciorga dzieci. Dwoje dzieci zmarło we wczesnym dzieciństwie, a obecnie żyje trzech synów oraz jedna córka.

Praca zawodowa

Jak większość osób mieszkających kiedyś w Swarzędzu, Pan Roman Firlik zawodowo związany był ze stolarstwem. Całe życie pracował jako stolarz w Swarzędzkich Fabrykach Mebli. Po godzinach pracy w państwowym zakładzie, pracował również u prywatnych stolarzy.

“Siła”

Przyjaciele oraz znajomi Pana Romana Firlika mówili na niego „Siła”. Pseudonim ten wziął się z tego, że był naprawdę silnym i wytrwałym człowiekiem, który ze świadomością i uporem dążył do swojego celu. Po skończonej pracy w Swarzędzkich Fabrykach Mebli dorabiał u prywatnych stolarzy, a wieczorami, często przy świetle latarki biegał. Jak mówi jego syn – „Tato był nie do zajechania – zawsze wolał jechać na rowerze lub biec pod wiatr, niż z wiatrem, wolał podbiegać, niż zbiegać! Nie zważał na pogodę – ponieważ uważał że nie ma złej pogody do uprawiania sportu”.

Z 15 – letnim synem Marianem, wybrał się na 250 kilometrową wycieczkę rowerową ze Swarzędza do Bielawy. aby odwiedzić rodzinę. Nie zważając na pogodę, brnąc w burzy i deszczu cała trasę pokonali w jeden dzień.

Cały Swarzędz z wielkim entuzjazmem przyjmował biegi Pana Mariana Firlika. Kiedy biegał mieszkańcy Swarzędza klaskali i krzyczeli za nim „Siła, Siła”. Był bardzo „twardym”, silnym człowiekiem. Kiedy walczył w zapasach i okazało się że musi zejść dwie wagi niżej, pomimo tego, że ciężko pracował fizycznie, potrafił nie jeść śniadań, aby osiągnąć odpowiednią wagę. Jak opowiada syn Pana Romana, Marian, w Swarzędzkich Fabrykach Mebli znajdowały się komory do suszenia drewna do których wchodził nasz bohater i korzystał z nich jak ze sauny, aby wypocić zbędne kilogramy. Przed zawodami w zapasach każdy zawodnik jest ważony, kiedy okazało się że waży o 100 gram za dużo potrafił wypocić tą wagę w bardzo krótkim czasie aby wejść w odpowiednią kategorie wagową. W zapasach był wicemistrzem okręgu poznańskiego, walczył z takimi gwiazdami jak Zdzisław Schnaider (10-krotny mistrz Polski w zapasach, olimpijczyk).

Jego życie to sport

Był wielkim miłośnikiem sportu. Kiedy ukończył pięćdziesiąt lat jego największa pasją stały się biegi długodystansowe (maratony – czyli biegi na dystansie 42,195 kilometra oraz ultramaratony – czyli biegi na dystansie większym niż maraton, tj. powyżej 42,195 kilometra) oraz jazda na rowerze.

Bardzo często reprezentował Swarzędzkie Fabryki Mebli podczas swoich startów w zawodach.

Historia o wjeździe podczas kolarskiego Wyścigu Pokoju

Cała Polska usłyszała o Panu Romanie Firliku w 1965 r. podczas Wyścigu Pokoju. Wówczas zasłynął nietypowym wyczynem – wjechał na stadion im. 22 lipca w Poznaniu, jako „pierwszy”, uprzedzając peleton uczestników wyścigu! Skrupulatnie skomentował to wydarzenie niezapomniany Bogdan Tomaszewski, głośno przypuszczając, że oto na stadion wjeżdża któryś z zawodników Jugosławii…. Dopiero po chwili okazało się, że „zawodnik” nie miał numeru i był to nasz „Siła” – Pan Roman Firlik ze Swarzędza.

Pan Roman Firlik chciał tego wyczynu dokonać kilkukrotnie wcześniej, ale mu się to nie udawało, ponieważ zawsze zatrzymywała go milicja. Już na pierwszy rzut oka było widać, że był amatorem, nieprzepisowo ubranym w trampki i zwykłą koszulkę. Kilkukrotnie próbował, ale nigdy wcześniej nie udawało mu się dołączyć do peletonu wyścigu. Jak wspomina syn Pana Romana, prawdopodobnie miał z tego powodu nieprzyjemności, ale nigdy się do tego nie przyznawał.

Pan Roman Firlik wspominał w Tygodniku Swarzędzkim, że pojechał „spróbować trochę z tymi najlepszymi”. W tym celu udał się pod Konin i tam w lesie, niepostrzeżenie, włączył się do peletonu. Ani się spostrzegł, kiedy w dużej grupie dojechał do Poznania. Z uwagi na tłum ludzi nie miał możliwości się odłączyć, a stadion Warty był coraz bliżej, więc musiał wjechać na bieżnię. Wtedy usłyszał jak spiker o nim mówił, że w tej grupie jest jeden Jugosłowianin w niebieskiej koszulce, który prawdopodobnie musiał mieć kraksę, ponieważ nie miał numeru. Po przekroczeniu mety ludzi prosili go o autografy – a on cały czas tylko myślał jak stamtąd uciec.

Człowiek z żelaza

W 1984 roku, w wieku sześćdziesięciu lat Pan Roman Firlik wystartował w triathlonie i otrzymał miano żelaznego człowieka. Jako 61-latek nasz bohater dokonał niesamowitego wyczynu kończąc 24 godzinny bieg (supermaraton) i przebiegając 151 kilometrów i 482 metry. Miało to miejsce w 1985 roku na terenie Klubu Sportowego Olimpia w Poznaniu.

Pan Roman Firlik trzy razy zdobył mistrzostwo Polski w maratonie w swoich kategoriach wiekowych. Przebiegł w sumie 10 maratonów 100 kilometrowych oraz niezliczoną ilość maratonów na dystansie 42 kilometrów i 195 metrów. Zgromadził wiele wyróżnień, pucharów i medali, a trzeba podkreślić, że był sportowcem amatorem, a nie zawodowcem. Bardzo często podczas zawodów reprezentował Towarzystwo Krzewienia Kultury Fizycznej „Jodła”, które działało przy Swarzędzkich Fabrykach Mebli.

Pan Roman Firlik był człowiekiem wierzącym, jego marzeniem było biec do Watykanu, niestety nie znalazł na to sponsorów (do takiego biegu potrzeba lekarza, masażysty oraz całej organizacji biegu).

Zaszczepił sport innym

Zachęcał młodych ludzi do biegania, wszczepił sport swoim dzieciom oraz rodzinie, której członkowie do dzisiaj biegają, bardzo często w intencji Pana Romana Firlika. Pan Marian Firlik w młodości trenował w Kolejowym Klubie Sportowym „Lech” Poznań, a następnie w „Warcie” Poznań.

Bieg “Swarków” im. Romana Firlika

Pan Roman Firlik zmarł 5 maja 1995 roku w wieku 71 lat. Jego grób znajduje się w Swarzędzu przy Kościele pw. św. Marcina. Dla uhonorowania jego wkładu w rozwój i propagowanie sportu w Swarzędzu, imieniem Romana Figlika, nazwano doroczne biegi ściągające do Swarzędza setki biegaczy.

Pan Roman Firlik zgromadził ponad 160 pucharów, które rodzina przeznaczyła na trofea podczas biegów organizowanych w Swarzędzu przez Towarzystwo Krzewienia Kultury Fizycznej „Swarek”. Przed biegami reprezentacja harcerzy biegła na grób Pana Romana Firlika, aby złożyć cześć naszemu bohaterowi.

Biegi organizowane przez TKKF „Swarek” im. Romana Firlika zostały przejęte przez corocznie organizowane w Swarzędzu dziesięciokilometrowe Biegi Szpot Swarzędz.

Źródła informacji:

1.
Strona internetowa Urzędu Miasta i Gminy Swarzędz
http://www.swarzedz.pl/index.php?id=155 (dostęp 1 lutego 2015)

2.

Kąkolewski Tadeusz, Kąkolewski Jacek: Unia Swarzędz 2021-2011. Swarzędz 2011


Kalendarium:

  • 1924 ― Narodziny bohatera
  • 1995 ― Śmierć bohatera

Źródła:

  • Oficjalna strona Miast...
  • Strona Informatora Swa...

Zobacz też: