Zofia Grzechowiak-Siczyńska

ur. 1926
zm.
Szkoła Podstawowa im. T. Kościuszki w Ślesinie

Zdjęć: 1

Zofia Grzechowiak-Siczyńska.

Urodziła się w 1926 r. w Chojnie w Wielkopolsce, gdzie ojciec Kazimierz był leśniczym w puszczy nadnoteckiej. Dzieciństwo miała cudowne, ale – jak sama mówi – krótkie.

W 1939 r. wybuchła wojna, a ona razem z innymi została wywieziona do Niemiec.

W Essen, w obozie pracy przebywała od 1941r. do 1945 r., nauczyła się języka niemieckiego i francuskiego i zdobyła zawód spawacza. Do Polski wróciła już jako dorosła kobieta.

W Gdańsku rozpoczęła studia medyczne. Żeby utrzymać siebie i chorą matkę dorabiała na nocnej zmianie w stoczni, właśnie jako spawacz.

W 1954 r. młoda lekarka została skierowana do pracy w Świeciu. W zakładzie psychiatrycznym zdobyła specjalizację, po której otworzyła pierwszy w Polsce zakład leczniczo-odwykowy.

Była dyrektorem i ordynatorem Zakładu Leczniczo-Wychowawczego dla osób uzależnionych od alkoholu.

W latach 80. przeprowadziła się z rodziną do Ślesina.

Nad Jeziorem Ślesińskim stanął dom, w którym drzwi są zawsze otwarte dla każdej osoby potrzebującej pomocy.

Pani Zofia Grzechowiak od lat jest na emeryturze, ale praktycznie nie miała ani jednego dnia wolnego.

Codziennie wstaje o 6.00 i już od 8.00 przyjmuje pacjentów w przychodni w Ślesinie, gdzie pracuje jako lekarz rodzinny pomocniczy. Mówi, że nie umiałaby żyć bez ludzi, bo to oni dodają jej sił.

Jest ceniona nie tylko za wiedzę, doświadczenie ale również za optymizm i radość życia, którymi zaraża pacjentów. Przez wiele lat czynnie uczestniczyła w pracy Gminnej Komisji Profilaktyki i Rozwiązywania Problemów Alkoholowych w Ślesinie, prowadziła zajęcia z osobami niepełnosprawnymi intelektualnie, współpracowała z Poradnią Leczenia Uzależnień, Prokuraturą i Policją. Zofia Grzechowiak trzy razy w tygodniu przyjmuje w przychodni w Ślesinie. Oprócz tego raz w tygodniu odwiedza niepełnosprawnych we wsi Głębockie i udziela się jako biegła sądowa.

Mimo 88 lat nie zamierza przestać pracować. – W zawodzie jestem od 1955 roku. Nie miałam żadnej przerwy, no może tylko trzy miesiące na urodzenie dziecka i tak z miesiąc chorobowego – mówi pani Zofia. – Lubię ludzi. Mam umowę z synem. Jeśli zobaczy, że z matką coś dzieje się nie tak to na klucz, buty i czapeczki zamknąć i niech siedzi – śmieje się lekarka.

Pani Zofia przyznaje, że jest najstarszym pracującym lekarzem w Polsce, chciałaby jak najdłużej służyć ludziom. Praca i pomaganie drugiemu człowiekowi stanowią bowiem kwintesencję jej życia.Do niedawna jeździła na nartach. Interesuje się historią i sportem, a najbardziej… boksem. Ostatnio kibicowała Pudzianowi.

Mimo siwych włosów i siatki zmarszczek na twarzy, zachowała młodzieńczy uśmiech. Już w pierwszych minutach zaraża optymizmem i radością życia. Dlatego aż trudno uwierzyć, że jej losy mogłyby posłużyć za scenariusz do tragicznego czasem filmu biograficznego. – Nieraz zastanawiałam się, czy nie napisać książki, ale właściwie… po co? – pyta. – Przecież tak naprawdę nic nadzwyczajnego w moim życiu się nie wydarzyło… Cały czas ciężko pracowałam i pracuję nadal. Nie wyobrażam sobie, by było inaczej – dodaje skromnie.

15 września 2012 roku otrzymała tytuł Honorowego Obywatela Miasta i Gminy Ślesin.

Zasłużeni dla Miasta i Gminy Ślesin

Zobacz też: