Powrót Encyklopedia Wielkopolan „Jeżeli ja kiedyś trafię do encyklopedii, to za sprawą moich uczniów...”

Amalia Jadwiga Bohdankiewicz, ps. ,,Różyczka’

ur. 01 października 1909
zm.
Zespół Szkół w Jędrzejewie - Szkoła Podstawowa

,,Ja przy ludziach nigdy nie płaczę. Amalia Jadwiga Bohdankiewicz”
Ewa Bohdankiewicz – Ostrouch opowiada o powrocie Taty z zesłania
Ewa Bohdankiewicz – Ostrouch opowiada o roku 1945
Fragmenty rozmowy z Panią Ewą Superczyńską, uczennicą Amalii B.
Akt urodzenia i chrztu Amalii
Fragment życiorysu Amalii Bohdankiewicz
Jedno z pism w sprawie sprowadzenia Izydora z zesłania
Panteon imion niepowtarzalnych…
Wierszowane życzenia noworoczne 90.letniej Amalii
Zdjęć: 26
Filmów: 4
Dokumentów: 5

,,Za pięknie nas rodzice wychowali…”

Amalia Jadwiga Bohdankiewicz, z domu Różycka, urodziła się 1 października 1909 roku w artystycznej rodzinie w Stanisławowie(stanislawow.net , jako jedna z siedmiorga rodzeństwa, obok Zofii Elenory, Karola Teobalda, Heleny, Niuni ( Anny), Jana, którego dyfteryt zadusił i Mani, która zaginęła ,,może porwana przez Tatarów albo Kirgizów; miała 9 lat i jak wszystkie dzieci w Stanisławowie wybiegła na ulicę, aby popatrzeć na przemarsz wojsk – to lata I wojny światowej; szukaliśmy jej potem przez Czerwony Krzyż, ale kamień w wodę…, a była taka śliczna, blondyneczka, loczki na głowie…”. Ojciec, Andrzej Różycki był muzykiem, pięknie malował, nocami grał na kontrabasie w orkiestrze symfonicznej w stanisławowskiej operze, dzięki czemu rodzina miała darmowe bilety na przedstawienia. Matka, Antonina Genowefa, z domu Ojak prowadziła dom i wychowywała dzieci. Amalia tak wspominała rodziców: ,,…(mama) była cudowna, bardzo dobra, sama nas leczyła, wszystko wiedziała, na wszystkim się znała. A tato? – ostry był, wymagający, ale nigdy nie krzyczał…”. Ich dom nie był bogaty, nie było auta, majątku i jak mówiła Amalia –,, nigdy też takich pragnień nie było – typu samochód, złoto, biżuteria, pieniądze”. Ich bogactwem byli oni sami i ich artystyczne dusze, gdyż po rodzicach odziedziczyli miłość do ludzi, do kultury polskiej, do muzyki i nauki (Amalia grała na skrzypcach). Od rodziców uczyli się wrażliwości i tego, że nie należy krzywdzić innych. Sami tej krzywdy natomiast przez swoje życie doznali wiele. ,,…Za pięknie nas rodzice wychowali” – mówiła Amalia.

,,Moja uparta natura” – Pińczyn, gmina Cyryn

W roku 1924 Amalia rozpoczęła naukę w Prywatnym Żeńskim Seminarium Nauczycielskim im. Marii Konopnickiej w Stanisławowie (stanislawow.net/historia/zen_lic_ped.htm). Ukończyła je w 1929 roku – miała wówczas 20 lat – z dyplomem nauczyciela z prawem nauczania wszystkich przedmiotów oprócz języka rosyjskiego. Pierwszą pracę otrzymała w małej wioseczce Pińczyn, gmina Cyryn w jednoklasowej szkole podstawowej. Do użytku szkolnego została oddana jedna izba, dobudowana do chaty gospodarza, a przy niej mały, kwadratowy pokoik dla nauczycielki. W nim prycza z ciosanego drewna, stół i ława. Przez jedno okno ze wszystkich stron zaklejone papierami przekradało się słabe światło dzienne. Jedne drzwi prowadziły do wspólnej z gospodarzem sieni, drugie do klasy, w której były ławki, stół i krzesło oraz wisząca na ścianie tablica. Ludność tej wsi – białorusko – rosyjska posługiwała się mieszaniną tych języków. ,,Koszmarna to była perspektywa! Ich język dla mnie zupełnie niezrozumiały, a język polski dla tej ludności obcy. Uzbroiłam się jednak w cierpliwość. Pierwszą noc spędziłam w towarzystwie nieznanych mi dotychczas owadów – pluskiew. Czule goniły mnie z pryczy na stół, ze stołu na podłogę nie dając mi na moment zmrużyć oka po długiej i ciężkiej podróży.” Brat, który Amalię tam zawiózł, namawiał do odwrotu. Ale ona postanowiła zostać. Postanowiła stoczyć walkę z pluskwami i uporać się z niezrozumiałym językiem. ,,Moja uparta natura nie skapitulowała, nie poddała się. Pracę pedagogiczną rozpoczęłam od pokazywania i nazywania przedmiotów, czyli od słownictwa z najbliższego otoczenia, opierając się również na tekstach z elementarza. W tej uciążliwej pracy pomagały mi ilustracje wykonywane na każdą lekcję przeze mnie. Żadnych pomocy naukowych szkoła nie posiadała. Uczyłam piosenek, wierszy i moja działalność nie ograniczała się do pracy w czterech ścianach izby szkolnej. Wyruszyłam poza mury szkółki – do młodzieży. Założyłam kółko artystyczne, z którym wystawiłam na Boże Narodzenie jasełka w czterech aktach. Była to rewolucja kulturalna, która stała się bodźcem do uczestnictwa większej ilości młodzieży i poruszyła sąsiednie wioski. Młodzież i cała ludność obdarzali mnie jeszcze większym szacunkiem.” Wieść o jasełkach Amalii rozeszła się po całej gminie cyryńskiej, a pokonanie pierwszej trudnej bariery stało się impulsem do dalszej pracy – jak mówiła Amalia – ,,dla Ojczyzny, którą kochałam całym sercem i duszą… dla mnie teraz też najpiękniejsza jest Polska, nasza ziemia, nasza kultura.”

Worończa

W roku 1930 władze rosyjskie zlikwidowały szkółkę Amalii ze względu na małą liczbę dzieci. Nie pomogły łzy, rozpacz, lament ani podania i prośby, aby szkołę i nauczycielkę w tej wsi pozostawić. Po opuszczeniu Pińczyna, w roku 1930 Amalia rozpoczęła pracę w 7-letniej Szkole Podstawowej im. Marszałka Józefa Piłsudskiego w Worończy, powiat Nowogródek, którą wybudował jej przyszły mąż Izydor Bohdankiewicz (tu go poznała). W noc sylwestrową, 31 grudnia 1932 roku wzięli ślub w Kościele Niepokalanego Serca Najświętszej Marii Panny w Stanisławowie (Księga Małżeństw tom 56). W roku 1933 urodził im się syn Ryszard. Rodzice krótko cieszyli się swoim pierwszym dzieckiem. Amalia ze łzami w oczach powiedziała tylko, że ,,ktoś zabił go zastrzykiem w Stanisławowie”. Później urodziła jeszcze dwoje dzieci – syna Jerzego w 1937 roku i córkę Ewę w 1942 (oboje zostali nauczycielami muzyki).

,,Człowieczy los”

W marcu 1939 roku zmobilizowano Izydora, męża Amalii (przed wojną porucznik 20. Dywizji Wojska Polskiego). Izydor trafił do hitlerowskiego obozu jenieckiego, skąd wrócił w listopadzie 1939 roku. Amalia i Izydor znajdowali się na sowieckiej ,,czarnej liście” i musieli uciekać z Worończy. Razem przenieśli się w rodzinne strony Izydora i tam pracowali w 7. klasowej Szkole Podstawowej w Dubrowej, woj. wileńskie powiat Mołodeczno, następnie nieopodal w gminie miejskiej w Rakowie. W latach 1941-1943 razem prowadzili tajne nauczanie, Amalia pod pseudonimem ,,Różyczka”. W roku 1944 – (13 grudnia) w Rakowie aresztowano męża Amalii, Izydora (przy uczniach, w trakcie zajęć szkolnych. Za działalność kulturalną i oświatową wywieziono go do miasta Uchta, następnie – Bałchasz (,,spec łagier”). Władze rosyjskie skazały go w 1946 roku na 7 lat pracy w obozie i zesłały na Syberię (Igarka, Krasnojarski Kraj). W tym czasie Amalia, obawiając się o siebie i dzieci ukrywała się u obcych ludzi, każdej nocy u kogo innego. Tak wspominała ten okres: ,,zostałam z dwójką dzieci, w beznadziejnym położeniu. Ekipy śledcze zakłócały spokój, napawały ciągłym strachem. Zabierały wszystko, co było własnością męża. Nie skończyła się na tym moja gehenna. Jestem i ja na ,,czarnej liście” razem z dziećmi. Ukrywam się, każdą noc spędzam u obcych ludzi”.

Jędrzejewo 1945 – 1949

W roku 1945, po ogłoszeniu repatriacji Polaków Amalia z matką, siostrą i dwojgiem dzieci wyruszyła na Ziemie Odzyskane. Z punktu repatriacyjnego w Giżycku trafiła do Trzcianki.Tu zgłosiła się do Inspektoratu Oświaty, gdzie spotkała Franciszka Jazy, któremu powierzono tworzenie szkoły w Jędrzejewie. Amalii i jej siostrze Zofii właśnie tam zaproponowano pracę. Skierowanie do pracy nosi datę 1. listopada 1945 roku. Tak więc jesienią 1945 roku pojawiła się w Jędrzejewie bohaterska trójka pionierów, tworzących tutaj szkołę. Nie ucichły jeszcze strzały, dymy snuły się z pogorzelisk, a ze stodół i innych zabudowań gospodarczych nowo przybyli osiedleńcy wydobywali ukryte ławki, tablice… Bo przecież są już nauczyciele… Było ich tylko troje – kierownik szkoły, Franciszek Jazy i one dwie – piękne dziewczyny, wyłapane w inspektoracie w Trzciance i przywiezione tutaj, na ,,dziki zachód”, jak nazywano te tereny zaraz po wojnie. Dzięki swojej pracy Amalia stała sie sławna w całym powiecie. Pracowała tak, że mała wiejska szkółka stała się znana w okolicy. Oprócz pracy pedagogicznej, przynoszącej niezwykłe efekty – Amalia była przede wszystkim animatorką życia kulturalnego szkoły – organizowała przedstawienia teatralne, akademie i uroczystości, które zachwycały starannością przygotowań, recytacjami, tańcami, pięknymi strojami, które Amalia i jej siostra Zofia szyły same według swoich projektów. ,,Przecież sztuka kształtuje postawę ludzi, wzbogaca wyobraźnię i uczucia” – mówiła Amalia. W ,,Kronice szkoły” wymienia się ,,Taniec liści jesiennych”, ,,Taniec śnieżynek”, ,,Taniec kwiatów”… W siedmioklasowej Szkole Podstawowej w Jędrzejewie Amalia pracowała 4 lata (1945-1949).

Jak Penelopa…

W tym też okresie Amalia starała się wszelkimi możliwymi sposobami sprowadzić do Polski swojego męża Izydora – pisała prośby do Ministerstwa Spraw Zagranicznych – Departament Polityczny, Wydział Radziecki ( pisma z lat 1947: luty, październik, listopad, z 1952: marzec, maj), do Prezydium Rady Narodowej m. st. Warszawy Wydział Społeczno- Administracyjny (1.02.1954.). Czekała na niego jak wierna Penelopa 10 lat, do przełomu 1955-1956 roku. Izydor wrócił w noc sylwestrową, w rocznicę ich ślubu. Od 1949 roku Amalia pracowała już wtedy w Krzyżu, w Szkole Podstawowej nr 2. Państwo Amalia i Izydor Bohdankiewiczowie w Urzędzie Stanu Cywilnego w Krzyżu odnowili przysięgę małżeńską. Byli szczęśliwi, znowu byli wszyscy razem. Ale i tu spokój mąciły ,,echa wojny”. Ze wspomnień Amalii : ,,Nie uśmierciła go (Izydora) kula na wojnie, nie zginął z głodu na Syberii, ale za to nie ominął go ,,rak” toczący jego organizm przez 16 lat, we własnej Ojczyźnie, przez człowieka ( banderowca), który wojny nie widział. Przed zabójcą z nożem i siekierą w ręku ukryliśmy się u syna”. Fragment ten dotyczy człowieka, który szykanował rodzinę Bohdankiewiczów w Krzyżu aż do śmierci Izydora. Izydor Bohdankiewicz umiera 17 października 1990 roku. Matka Amalii, Antonina z domu Ojak zmarła wcześniej, w roku 1964.

,,Jeżeli ja kiedyś trafię do encyklopedii…”

W Szkole Podstawowej nr 2 w Krzyżu Amalia pracowała bez przerwy do 1968 roku (przeszła na emeryturę) i następnie jeszcze na pół etatu do 1973 roku. Tam też dała się poznać jako wspaniała nauczycielka i wyjątkowy człowiek. Swoje klasy od najmłodszych lat uczyła wszystkiego – kaligrafii, rytmiki, recytacji, śpiewu, tańca, a od klasy piątej – języka rosyjskiego. Nadal też prowadziła działalność artystyczną – prowadziła chór, a na jej przedstawienia przyjeżdżali wizytatorzy z Poznania, Trzcianki, zachwycając się oprawą plastyczną, strojami i umiejętnościami uczniów. Jeden z wizytatorów zapytał ją kiedyś: ,,Pani Amalio, jak to jest, że pani uczniowie tak pięknie mówią, pięknie piszą, jak pani to robi?”. Amalia odpowiedziała: ,,Tak uczę, aby nauczyć”. Była stanowcza, konsekwentna i wymagająca. Jej uczniowie wspominają ją jako osobę troskliwą, doskonale znającą swoich uczniów i ich możliwości, niezwykłą, taką, która potrafiła zarazić wszystkim, co robiła. Każdemu dawała szansę i możliwość, aby w różnych rzeczach się sprawdzać. Wiele powiedzień Amalii kształtowało życie jej wychowanków. „Literki muszą być jak kwiatuszki” – wspomina uczennica Amalii, Iwona G. z Lubasza. Amalia pięknie pisała i zwracała uwagę na to, jak piszą jej uczniowie, nawet wiele lat później. ,,Zawsze wysyłałam Jej życzenia imieninowe czy z okazji Dnia Nauczyciela, pisane długopisem raz, drugi… Kiedyś pomyślałam – Pani tak ładnie pisze, muszę i ja też tak ładnie napisać. No i tak ładnie napisałam, jak nas uczyła, wykaligrafowałam i wysłałam, a było to tak w połowie października. Spotkałyśmy się potem z okazji Wszystkich Świętych na cmentarzu w Krzyżu (…), a Pani Amalia mówi: ,,Wiesz, Ewunia, w tym roku się postarałaś i ładnie napisałaś” (…). To świadczyło o tym, że to, że dostaje życzenia, jest dla niej miłe, zwraca na to uwagę, zawsze czuje się moją nauczycielką i nadal widzi we mnie swoją uczennicę.(…) To tak, jakby ta więź pedagogiczna nadal trwała. (…) Życzę wam, obyście mieli takich ludzi wokół siebie”– to fragment rozmowy z Panią Ewą Superczyńską, dyrektorem ODN w Poznaniu, uczennicą Amalii Bohdankiewicz. Pani E. Superczyńska ze wzruszeniem przekazała nam również inne słowa Pani Amalii, która powiedziała do nich kiedyś: ,, Jeżeli ja kiedyś trafię do encyklopedii, to za sprawą moich uczniów. Musicie być dobrymi uczniami, żeby o mnie też ktoś coś napisał”. Bardzo w nich wierzyła, widziała w nich wartościowych ludzi. W jej pracy zdarzały się również sytuacje anegdotyczne – kiedyś śpiesząc się na lekcje w jesienny, deszczowy dzień zarzuciła na siebie płaszcz, a zapomniała założyć spódnicę. Nie poszła do domu, prowadziła potem lekcję w płaszczu, dopóki ktoś tej brakującej części garderoby jej nie przyniósł. Wszystkim imponowała jej życzliwość, pogodne usposobienie, troska o każdego ucznia, sprawiedliwość w ocenianiu i to, że zawsze czuła się ich nauczycielką, nawet wtedy, gdy już dawno przestali być uczniami.

,,Moje życie to była jedna praca…”

Kolejne lata to kolejne straty. W roku 1977 umiera siostra Amalii, Anna Różycka. Rok 1985 to odejście kolejnej siostry. Po długiej i ciężkiej, nowotworowej chorobie umiera Zofia Różycka. W roku 1990, 17 października odchodzi ukochany Izydor, a w roku 1995 Amalia traci kolejnego syna – w wieku 58 lat umiera Jerzy. Nikt nie widział jej łez, ,,bo ja przy ludziach nigdy nie płaczę” – mówiła. W Krzyżu Amalia mieszkała do 2000 roku, następnie przeprowadziła się do córki Ewy, do Szczecina. Tam mieszka w małym, skromnym mieszkaniu do dziś. W roku 2009 obchodziła swoje setne urodziny. Na tę uroczystość do Szczecina przyjechało wielu jej uczniów ze szkoły w Krzyżu, z Jędrzejewa. Pamiętała ich.Tak o niej napisała w roku 2007 pani T. Zozula, nasza opiekunka: „Mimo 98 lat, skończonych w październiku, nadal prezentuje sobą cechy, które w dzisiejszych anonsach firm poszukujących kandydatów do pracy na różnych stanowiskach wymieniane są jako priorytetowe – jest komunikatywna, mówi przepiękną polszczyzną, pisze wiersze pięknym kaligraficznym pismem, jest kreatywna, dyspozycyjna – zawsze jest dla swoich uczniów. Daleko jej do bierności i nudy. „Gdy nie śpię, gotuję, piszę, chociaż to już mi trudniej przychodzi; litery się zlewają. Moje życie to zawsze była i jest jedna praca – teraz w kuchni z garami mam do czynienia, szoruję, aby wszystko błyszczało” – mówi – ,,ciągle też czytam, ciągle coś mam do przeczytania, wszystko mnie interesuje, przede wszystkim zioła”. Jej ulubioną książką w dzieciństwie był klucz do rozpoznawania roślin. Biegała z nim po łące i rozpoznawała trawy, kwiatki. I zalewała zerwane fiołki wodą, bo myślała, że tak powstają perfumy. Dzisiaj nie poddaje się i trzeźwo ocenia polską rzeczywistość, w której niesamowicie się orientuje. W ludziach zawsze szuka dobra i przez to zawsze segreguje swoje znajomości – ,,dziecko, pamiętaj, szkoda czasu na złych ludzi” – usłyszałam niedawno. Za każdym razem, gdy słyszę po drugiej stronie telefonu jej głos, chwytam do ręki długopis i kartkę. Nie chcę stracić ani słowa. Chowam każdą kopertę i każdy list, składam przysłane wiersze, podziwiam pamięć i przekazuję pozdrowienia od Niej. To cudowny, niepowtarzalny człowiek. Wielka Dama, która kocha kapelusze, korale, klipsy. Piękna Kobieta, która zawsze się śmieje, prawdziwy nauczyciel z powołania, przyjaciel. Siła woli i charakteru, siła wierności swoim poglądom.”

,,Uśmiechaj się…”

Jedną z ulubionych piosenek Amalii był ,,Człowieczy los” w wykonaniu Anny German. Często śpiewała refren tej piosenki: ,,Uśmiechaj się, do każdej chwili uśmiechaj, na dzień szczęśliwy nie czekaj, bo kresu nadejdzie czas, nim uśmiechniesz się chociaż raz…”. Amalia aż do roku 2011 (ma wówczas 102 lata) sama gotowała, przygotowywała tradycyjne potrawy na święta, piekła ciasta. Jej popisowym wypiekiem był tort orzechowy. Mimo że poruszała się po swoim maleńkim mieszkaniu na wózku inwalidzkim, zawsze była uśmiechnięta i pogodna, zadbana (makijaż, fryzura, paznokcie, dobrana ze smakiem biżuteria) i ciekawa świata i ludzi. Doczekała się 9 wnuków, 4 prawnuków i 2 praprawnuków. ,,Nawet jak chora jestem to się śmieję” – często mówiła. Uśmiechała się także, mimo ogólnej już niemocy, gdy odwiedziliśmy ją 20 czerwca 2014 roku.

W roku 2011 Amalia przeszła udar mózgu. Dzisiaj słabo słyszy, już nie porusza się po mieszkaniu nawet na swoim wózku inwalidzkim, ale nie przeszkadza to jej śpiewać ulubionych piosenek, recytować wierszy i opowiadać bogatych, życiowych historii. W roku 2014, 1. października obchodzić będzie 105 urodziny.

Amalia Bohdankiewicz to osoba niezwykła, tak samo jak i imię, które nosi. W szkole w Jędrzejewie w albumie okolicznościowym z okazji 60. lecia szkoły w 2006 roku umieszczono ,,Panteon imion niepowtarzalnych pod honorowym patronatem Pani Amalii Bohdankiewicz”, w którym zapisano absolwentów noszących imię, które pojawiło się w historii szkoły po raz pierwszy i często jedyny.

Znaczenie postaci

Amalia Jadwiga Bohdankiewicz począwszy od 1929 roku wychowywała kolejne młode pokolenia bez przerwy przez 44 lata swojego życia. W każdym z miejsc, w którym pracowała, dała się poznać jako doskonały, oddany swoim uczniom nauczyciel, szlachetny, bezinteresowny człowiek, wspaniała, gotowa do poświęceń matka i żona. Szkole w Jędrzejewie poświęciła 4 lata w momencie najtrudniejszym – w czasie, gdy po zakończeniu działań wojennych trzeba było przygotować na przyjęcie dzieci zniszczony budynek szkolny, zorganizować naukę. Sytuacja na Ziemiach Odzyskanych, strach, niepewność i zróżnicowana etnicznie społeczność Jędrzejewa nie ułatwiały tego zadania. Amalia walczyła z analfabetyzmem i zjednywała przyjaciół szkole, organizując życie kulturalne, przygotowując przedstawienia teatralne, tworząc zachwycające choreografie. Jej własnoręcznie szyte stroje do szkolnych przedstawień zachwycały przybyłych do szkoły gości, sposób, w jaki uczyła pisać i czytać oraz recytować poezję, stał się legendą. Podobnie pracowała w swojej drugiej po wojnie szkole – w Krzyżu Wlkp. Wielu jej uczniów podkreśla, że to dzięki niej potrafią pięknie mówić i pięknie pisać, a udział w szkolnych przedstawieniach przygotował ich do publicznych wystąpień. Inni wymieniają konsekwencję, skuteczność stosowanych metod nauczania, sprawiedliwość i indywidualne podejście do każdego ucznia tak, że każdy czuł się dla niej ważny. Amalia szanowała swoją pracę i swoich uczniów, była nauczycielem z powołania. Tak rozumiała swój zawód:,,Nauczyciel z prawdziwego zdarzenia musi przede wszystkim być człowiekiem, dobrym pedagogiem, psychologiem. Powinien dążyć do tego, aby szkoła dla ucznia stała się przyjemnością, by uczniowie wynieśli z niej zadatki na dobrego obywatela, człowieka (…) Nieodrobiona lub niedbale wykonana praca ucznia była długiem zaciągniętym wobec nauczyciela, od którego winowajca nie mógł być zwolniony. Musiał ją wykonać w jak najszybszym terminie, a ocena zależała od wkładu jego pracy. (…) Stosowanie kar cielesnych, przeraźliwy krzyk nauczyciela lub używanie obelżywych, wulgarnych słów wobec uczniów uważam za karygodne. Nauczyciel musi być przykładem kulturalnego zachowania się w każdej sytuacji. (…) Błędnym środkiem wychowawczym jest także stawianie dwój. Częstym zjawiskiem w szkołach jest cały szwadron dwój wpisanych do dziennika, nie mieszczących się w rubrykach przeznaczonych na oceny uczniów. Nauczyciel taki przybiera postać myśliwego, łowcy, który na lekcji zajmuje się polowaniem na grubego zwierza. Wyłowiwszy nieprzygotowanego do lekcji nieboraka, bez zbadania powodu, z satysfakcją stawia dwóję do dziennika. Zdarzają się również wypadki, kiedy nauczyciel nie darząc sympatią pytanego, za najmniejsze uchybienie w wypowiedzi stawia mu stopień niedostateczny. Takimi metodami może zniszczyć najzdolniejszego ucznia. Taki stosunek do ucznia wzbudza w nim wstręt do nauczyciela i szkoły. Trzeba uczniowi dać godny wzór do naśladowania, a potem rzeźbić go jak Pigmalion Galateę…”. Jej zaangażowanie i pasja, z jaką oddawała się wszystkiemu, co robiła, były dla jej wychowanków najlepszym wzorem – jak żyć, jakim być człowiekiem, jak kochać swoją ojczyznę, pracę, jak pogodzić obowiązki matki z oddaniem i troską, okazywaną innym dzieciom. Jej długie życie to obraz najpiękniejszych wartości – miłości, przyjaźni, macierzyństwa, pracy zawodowej, walki z fizyczną słabością, siły i wytrwałości. Te cechy zawsze starała się wpoić swoim uczniom, stając się dla nich niedościgłym wzorem do naśladowania, a dla dzisiejszych kandydatów na nauczyciela może być przykładem, jak kochać to, co się robi.

———————————————————————————-

Źródła, materiały, bibliografia:

(w poniższym zestawieniu wymieniamy to, co zebraliśmy w czasie trwania projektu )

Dokumenty archiwalne (skany, ksero)- akt urodzenia i chrztu Antoniny Różyckiej z d. Ojak, matki Amalii- akt urodzenia i chrztu Amalii Bohdankiewicz- skierowanie do pracy w SP Jędrzejewo – 1.11.1945- akt małżeństwa A. Różyckiej i I. Bohdankiewicza (tłumaczenie z j. łacińskiego – ksero)- pismo z dnia 27 lutego 1949r. z Ministerstwa Spraw Zagranicznych (sprawa Izydora Bohdankiewicza)- pismo z dnia 27 października 1947r. – z Ministerstwa Spraw Zagranicznych, Departament Polityczny – Wydział Radziecki (sprawa Izydora Bohdankiewicza)- pismo z dnia 29 listopada 1947r. od Generalnego Pełnomocnika Rządu RP ds. Repatriacji (sprawa Izydora Bohdankiewicza)- pismo z dnia 21 marca 1952r. z Ministerstwa Spraw Zagranicznych (sprawa Izydora Bohdankiewicza)- pismo z dnia 12 maja 1952r. z Ministerstwa Spraw Zagranicznych – Referat Zażaleń Warszawa (w sprawie powrotu z zesłania Izydora Bohdankiewicza) – ksero- Karta Ewidencyjna Repatrianta nr 748 (Izydor Bohdankiewicz)- Zaświadczenie na prawo ewakuacji do Polski nr 206 (ważne do 1 sierpnia 1945r.)- Zaświadczenie z Prezydium Rady Narodowej m.st. Warszawy, wydział Społeczno – Administracyjny- Miejski Urząd Zdrowia w Stanisławowie – Świadectwo lekarskie o przydatności fizycznej do zawodu nauczycielskiego – 17 czerwca 1024r. – Kronika Szkoły Podstawowej w Jędrzejewie- fragment albumu z okazji 60. lecia Szkoły Podstawowej w Jędrzejewie (Panteon imion i Szkolne kalendarium Wywiady, rozmowy: – z P.P. B. i R. Stawniczymi, uczniami A. Bohdankiewicz- z Ewą Bohdankiewicz –Ostrouch, córką Amalii- z Ewą Superczyńską, dawną uczennicą Amalii- z Iwoną G., dawną uczennicą Amalii- z dr. R. Gumowskim, byłym inspektorem oświaty (Inspektorat w Trzciance) Notatki z rozmów z Amalią Bohdankiewicz, inne zapiski: – notatki Teresy Zozuli- notatki Ewy Bohdankiewicz- życiorys Amalii Bohdankiewicz (własnoręczny)- własnoręcznie pisana ,,Charakterystyka osobowa’’- wiersze okolicznościowe i rymowanki- ,,nawet jak chora jestem, to się śmieję’’ – mini-reportaż o Amalii Bohdankiewicz, napisany przez T. Zozulę- listy do T. Zozuli- wierszowane, wykaligrafowane życzenia dla Amalii z okazji 100. rocznicy urodzin od jej uczniów (kl. VII a, 1961) Notatki prasowe (ksero)- ,,200 lat, pani Amalio’’ – ,,Kurier Szczeciński’’ – 2.10.2009- ,,Pani Amalio! Życzymy 200 lat!’’ – ,,Moje Miasto, Szczecin’’ – 8.10.2009- ,,Nasza Pani ma 100 lat’’ – E. Superczyńska – ,,Uczyć lepiej’’ 1/2009- ,,Setna rocznica urodzin Amalii Bohdankiewicz’’ – gazetka Zespołu Szkół w Jędrzejewie ,,Przecinek’’ – 2/2009 Wspomnienia: – A. Bohdankiewicz: Wspomnienia z lat 1945 – 1950 (maszynopis) Inne: – 1 slajd z prezentacji przygotowanej przez uczniów Publicznego Gimnazjum w Jedrzejewie ,,Trzeźwe umysły, czyli jak dbają o swoje ego ludzie pozytywnie zakręceni?’’ poświęcony osobie Amalii Bohdankiewicz – 2010 – zdjęcia z archiwum rodzinnego Ewy Bohdankiewicz – Ostrouch- zdjęcia ze zbiorów Teresy Zozuli

Kalendarium:

  • 1947 ― starania Amalii o zez...
  • 1929 ― pierwsza praca –...
  • 1940 ― praca w Szkole Podsta...
  • 1968 ― praca w SP nr 2 w Krz...
  • 1945 ― praca w Szkole Podsta...
  • 1924 ― nauka w Prywatnym Żeń...
  • 1955 ― powrót Izydora z zesł...
  • 1949 ― praca w Szkole Podsta...
  • 1909 ― Narodziny bohatera
  • 1933 ― narodziny syna Ryszarda
  • 1932 ― Ślub bohatera
  • 1937 ― narodziny syna Jerzego
  • 1939 ― Izydor Bohdankiewicz ...
  • 1942 ― narodziny córki Ewy
  • 1944 ― aresztowanie męża Ama...
  • 1945 ― wyjazd Amalii z dzieć...
  • 1945 ― wyjazd Amalii z dzieć...
  • 1946 ― skazanie przebywające...
  • 1957 ― odnowienie przysięgi ...
  • 1964 ― śmierć matki, Antonin...
  • 1968 ― przejście na emerytur...
  • 1973 ― Medal 10. lecia
  • 1977 ― śmierć siostry Anny
  • 1990 ― śmierć męża Izydora
  • 1990 ― śmierć męża, Izydora ...
  • 1995 ― śmierć syna Jerzego
  • 2000 ― przeprowadzka do Szcz...
  • 2009 ― setna rocznica urodzi...
  • 2012 ― początek choroby
  • 1930 ― praca w 7 – let...

Cytaty:

  • „Mimo 98 lat, skończony...”
  • „...(mama) była cudowna...”
  • „Koszmarna to była pers...”
  • „Moja uparta natura nie...”
  • „Nauczyciel z prawdziwe...”
  • „Nie uśmierciła go (Izy...”
  • „Przecież sztuka kształ...”
  • „Uśmiechaj się, do każd...”
  • „Zawsze wysyłałam Jej ż...”
  • „dla Ojczyzny, którą ko...”
  • „może porwana przez Tat...”
  • „nigdy też takich pragn...”
  • „zostałam z dwójką dzie...”
  • „Jeżeli ja kiedyś trafi...”

Zobacz też:

  • > Inspektorat Oświa...
  • > obecne miejsce za...
  • > Miejsce narodzin ...
  • > Druga i ostatnia ...
  • > Pierwsza praca Am...
  • > miejsce zesłania ...
  • > Punkt repatriacyj...
  • > Franciszek Jakub Jazy