Ignacy Górniak

ur. 15 stycznia 1918
zm.
Zespół Szkolno-Przedszkolny w Dobrosołowie

Wspomnienia syna.
Zdjęć: 17
Filmów: 17
Nagrań: 16
Dokumentów: 16

Pochodzenie

Ignacy Górniak urodził się 15 stycznia 1918 roku w Sługocinie (wieś nad Wartą, wówczas w gm. Golina w pow. konińskim; obecnie – gm. Lądek w pow. słupeckim). Jego rodzice Andrzej Górniak i Maria (z d. Berdzińska) wspólnie prowadzili gospodarstwo rolne. Był ich dziewiątym (z jedenaściorga) dzieckiem.

Edukacja (lub „młodość”)

Po ukończeniu szkoły powszechnej Ignacy Górniak kształci się w trzyletnim Małym Seminarium X.X. Salezjanów w Lądzie (obecnie gm. Lądek w pow. słupeckim), nazywanym też Niższym Seminarium Duchownym. Była to, zlokalizowana w zabytkowym zespole klasztornym – pocysterskim opactwie, szkoła średnia prowadzona w duchu chrześcijańskim, ale jednak cywilna. W roku 1936, jako osiemnastolatek, kończy drugą klasę tego Seminarium z bardzo dobrymi wynikami (patrz przedstawione świadectwo z 1936 roku). Uczy się tu m.in. łaciny i języka niemieckiego, wykazuje zamiłowanie do matematyki. Następnie kontynuuje naukę w wyższych klasach Państwowego Gimnazjum im. Marszałka J. Piłsudskiego w Słupcy. Gimnazjum to mieściło się w budynku, w którym – w okresie powojennym i do dzisiaj – ma siedzibę Liceum Ogólnokształcące. To gimnazjum kończy dwudziestoletni Ignacy Górniak w roku 1938 tzw. „małą maturą”.

W roku szkolnym 1938-1939 rozpoczął naukę w 2-letnim, kończącym się egzaminem maturalnym i przygotowującym do pracy nauczyciela, Państwowym Liceum Pedagogicznym w Wągrowcu. Bliska była, bo sięgająca roku 1940, perspektywa zdania matury i podjęcia prestiżowej wówczas pracy nauczyciela.

1 września 1939 uczeń klasy maturalnej był w drodze do Wągrowca, do którego jednak wtedy nie dojechał. Wiadomość o wybuchu wojny zawraca Go z drogi do domu, do Sługocina. Wybuch drugiej wojny światowej krzyżuje Mu plany na całe 6 lat…

16 stycznia 1946 roku, wyrusza Ignacy Górniak w kolejną podróż do Wągrowca. W tym dniu zostaje ponownie przyjęty do drugiej, maturalnej klasy Państwowego Liceum Pedagogicznego. W przyspieszonym tempie kończy tę klasę i 26 kwietnia 1946 roku zdaje egzamin maturalny przed Państwową Komisją Egzaminacyjną powołaną przez Kuratora Okręgu Szkolnego Poznańskiego i otrzymuje świadectwo dojrzałości.

Etapy działalności

Etap pierwszy

Pod koniec wojny, od 23 marca 1945 roku, pracuje już jako nauczyciel w Szkole Powszechnej w Ratyniu (kierownikiem tej szkoły był wtedy jego o 17 lat starszy brat – Kazimierz Górniak). Uczęszcza (od 02.08.1945 do 31.08.1945) i kończy w wynikiem dobrym, 4-tygodniowy Wakacyjny Wstępny Kurs Pedagogiczny dla Czynnych a Niekwalifikowanych Nauczycieli w Koninie.

Etap drugi

Do Dobrosołowa (gm. Kazimierz Biskupi w pow. konińskim) przybywa wraz z żoną Zenobią (z d. Lisiecka, pochodząca z Celinowa w gm. Skulsk w pow. konińskim; ich ślub odbył się w kwietniu 1947 roku w kościele parafialnym w Skulsku) latem 1947 roku. Ma 29 lat i jest dobrze przygotowanym, z pełnymi kwalifikacjami nauczycielem. Nie wyobraża sobie zapewne, że tutaj będzie kierownikiem, a potem dyrektorem szkoły podstawowej przez najbliższe 31 lat (do przejścia, w 1978 roku, na emeryturę) i będzie tu mieszkał przez najbliższe 42 lata (do roku 1989, do przeniesienia się z rodziną do Konina).

Wtedy, w 1947 roku, Ignacy Górniak jest jedynym nauczycielem i jednocześnie kierownikiem Szkoły Podstawowej w Dobrosołowie. Sytuacja, dwa lata po wojnie, była szczególna. Powstała placówka oświatowa, powołano jej kierownika, a nie było budynku. Cóż to więc była za szkoła? Pan Ignacy wspominał po latach, że składały się na nią dwa pomieszczenia: jedno w remizie strażackiej (przy skrzyżowaniu drogi głównej z drogą prowadzącą na cmentarz i dalej do Komorowa), drugie – jedna izba, w której później był sklep – w domu pani Antczakowej. Te dwie izby szkolne były oddalone od siebie o ok. 1 km.

Do szkoły uczęszczało wtedy ponad stu uczniów w różnym wieku. Wielu z nich to byli już dorośli, niektórzy mieli ponad 18 lat, bo wojna przerwała im edukację. Ponadto były wtedy klasy – przy jednym nauczycielu w szkole – tzw. łączone. Brakowało wszystkiego – mebli szkolnych, pomocy naukowych, książek, podręczników, zeszytów, a kartki papieru były niemal na wagę złota. Nie brakowało jednak woli i zapału do pracy tak nauczyciela i kierownika szkoły Ignacego Górniaka, jak i jego uczniów wspieranych przez rodziców. Przy pomieszczeniach lekcyjnych oddalonych od siebie o ok. 1 kilometr nauczyciel musiał się sprawnie przemieszczać i znajdować sposoby szybkiego i skutecznego nauczania. W tym czasie było wielu analfabetów wśród dorosłych, a niemal wszyscy chcieli umieć czytać, pisać, liczyć… Trwała, równolegle do pracy w szkole, akcja likwidacji analfabetyzmu. Z dumą po latach wymieniał Ignacy Górniak nazwiska tych dorosłych, którzy nauczyli się wtedy pisać i czytać i tych, którzy przynajmniej „uwolnili się” od podpisywania trzema krzyżykami i umieli poprawnie napisać swoje imię i nazwisko. Pracował więc od rana do nocy, po jedenaście, dwanaście godzin dziennie, sześć dni w tygodniu. Warunki mieszkaniowe dla niego i jego żony Zenobii też początkowo były bardzo skromne. Najpierw państwo Górniakowie zamieszkali u Mieczysława P. Mieli do dyspozycji jedną izbę z lampą naftową. Potem wyremontowano dwie izby w domu innego gospodarza i tam Pan Ignacy mieszkał z rodziną do chwili powstania – w 1950 roku – nowej, pięknej szkoły z mieszkaniem dla nauczyciela.

Po trzech latach (1947 – 1950) pracy w szkole bez budynku, po usilnych staraniach kierownika, a także wielu osób, mieszkańców wsi i całego obwodu szkolnego, w 1950 roku, przywieziono z Wrocławia do Dobrosołowa duży drewniany barak (w częściach) i wybudowano szkołę. Ten barak miał murowany fundament, jego ściany z płyt drewnianych zostały wewnątrz obite matami trzcinowymi, otynkowane i pięknie odmalowane. Z zewnątrz miał obicie z desek ułożonych pionowo, pod niską drewnianą więźbą dachową położono ocieplająca półmetrową warstwę trocin. Budynek został postawiony na działce szkolnej wielkości 3 poznańskich mórg (1 morga – 56 arów). Przed szkołą usytuowano boisko szkolne, przedzielone aleją lipową prowadzącą do głównego wejścia szkoły. Budynek ten stoi do dziś.

Barak służył uczniom jako prawdziwa szkoła. Mieściły się w nim cztery duże izby lekcyjne i pokój na kancelarię (były bardzo ciepłe, z solidnymi piecami kaflowymi). Wydzielono też w nim pomieszczenia na mieszkanie dla kierownika szkoły (kuchnia, pokój, sień i spiżarnia). Do tego mieszkania przeniósł się więc, w 1950 roku, Ignacy Górniak wraz z rodziną (z żoną Zenobią i dwoma synami: 2-letnim Wojciechem i 2-miesięcznym Januszem). Z czasem szkoła zmieniała się. Kierownik niemal co roku, w czasie wakacji, przeprowadzał przeróbki i remonty. Np. kosztem korytarza wygospodarowano miejsce na piątą izbę lekcyjną, na bibliotekę i pomieszczenie na pomoce szkolne, a także na pokój nauczycielski. Szkoła była regularnie odnawiana: malowano wnętrza, z czasem budynek otynkowano z zewnątrz, założono rynny itd… Piękniało też boisko szkolne, na którym powstała aleja lipowa. Drzewka przywiózł Ignacy Górniak wraz z uczniami w ramach wycieczki rowerowej ok. 1955 roku z parku wokół pałacu Mańkowskich, w którym była wówczas Szkoła Podstawowa w Kazimierzu Biskupim. Boisko wzbogacało się – z istotnym wkładem myśli i pracy nauczyciela i pasjonata wf – Jerzego Kruckiego – o boisko do piłki ręcznej, do piłki siatkowej, o urządzenia sportowe. Kierownik szkoły zadbał też o ogrodzenie oraz zadrzewienie boiska.

Szkoła tętniła życiem, w 1960 roku doprowadzono do Dobrosołowa (za sprawą udziału i usilnych starań grupy mieszkańców, w tym i pana Ignacego Górniaka) linię elektryczną wysokiego napięcia i zelektryfikowano wieś. Szkoła „rozjaśniała” i wypiękniała. Wkrótce pojawił się w niej telewizor (jako drugi we wsi, pierwszy był na plebanii), a na dachu antena telewizyjna. Jedna z sal stała się niejako świetlicą i salą telewizyjną, do której przychodzili mieszkańcy oglądać filmy i transmisje z różnych uroczystości (np. festiwali opolskich czy pogrzebu prezydenta Kennedy’ego).

W szkole, oprócz zajęć lekcyjnych, odbywały się różne spotkania i zebrania wiejskie. Służyła kinu objazdowemu, które przyjeżdżało raz w miesiącu. Tu odbywały się, popołudniami, zajęcia Szkoły Przysposobienia Rolniczego. Szkoła była – od czasu do czasu – lokalem wyborczym, miejscem szczepień i przychodnią lekarsko-dentystyczną. Tu odbywały się wspaniałe bale rodzicielskie. W ramach działalności kulturalnej Ignacy Górniak prowadził zajęcia i próby lokalnego teatru amatorskiego (przedstawienia prezentowano jednak w remizie strażackiej). Boisko było wypełnione trenującymi uczniami – dominowała piłka nożna, piłka ręczna i lekkoatletyka. Do uprawiania sportu zachęcał młodzież nauczyciel wf – Jerzy Krucki. Ignacy Górniak wspierał jego działania, co owocowało rozwojem sportu. Rozgrywano mecze z drużynami sąsiednich szkół oraz organizowano wyjazdy na różne zawody sportowe do Kazimierza Biskupiego i do Konina. Uczniowie odnosili na tym polu wiele sukcesów.

Dzieci wciąż przybywało i wraz z „rozrastaniem się” szkoły przybywało też współpracowników. Ignacy Górniak miał „dobrą i szczęśliwą rękę” do pedagogów. Z czasem stworzył zespół pracowitych, oddanych szkole i uczniom nauczycieli.

Kolejne etapy…

Przysłowie mówi, że „…prowizorka trwa najdłużej” i tak szkoła w baraku służyła uczniom przez 22 lata – do roku 1972 (później przez wiele lat w budynku tym mieściło się przedszkole), mimo że przez cały czas Ignacy Górniak zabiegał w Koninie u władz oświatowych i czynił starania, by wybudować nową – z prawdziwego zdarzenia szkołę. W końcu władze uznały to za zasadne i w grudniu 1972 roku oddano do użytku nową, murowaną, piękną szkołę w stylu „tysiąclatki”. Szkołę piętrową, z centralnym ogrzewaniem i instalacjami wodno-sanitarnymi. Była w niej świetlica, kuchnia i stołówka. Ignacy Górniak nie tylko przyczynił się do powstania tej szkoły, ale także skompletował jej wyposażenie. Do szkoły przylegał dom nauczyciela dla dwóch rodzin. Państwo Górniakowie zajęli parter, a inna nauczycielska rodzina piętro.

W styczniu 1978 roku Ignacy Górniak ukończył 60 lat. Po 33 latach pracy nauczycielskiej, w tym po nieprzerwanych 31 latach kierowania (i dyrektorowania) Szkołą Podstawową w Dobrosołowie – mimo pełnego zaangażowania, będąc sprawnym i fizycznie, i intelektualnie, ale zgodnie z obowiązującym prawem – przechodzi w czerwcu 1978 roku na emeryturę. Pozostaje jednak z rodziną w mieszkaniu przy szkole i w Dobrosołowie jeszcze przez 11 lat – do roku 1989, do przeniesienia się do Konina. Nie traci jednak kontaktu ze szkołą, zarówno z uczniami, jak i z nauczycielami – ma zajęcia uzupełniające, jest zapraszany na uroczystości szkolne.

Jesień życia – pożegnanie z Dobrosołowem

Ostatnie 11 lat swego życia (od 1989 roku) Ignacy Górniak mieszkał wraz żoną Zenobią w Koninie. Odwiedzał jednak od czasu do czasu swoje ukochane Dobrosołowo i swoją ukochaną szkołę. Kilka ostatnich lat chorował. Latem 1997 roku odbył, wraz z żoną i synem Januszem, ostatnią sentymentalną podróż, zaczynając od miejsca urodzenia (Sługocin), poprzez Ląd (klasztor i Małe Seminarium ks.ks. Salezjanów), Lądek (parafia, a na cmentarzu groby rodziców), Ratyń (pierwsza praca i szkoła, którą kierował), Słupca (gimnazjum) i w końcu Dobrosołowo.

Zmarł w wieku 82 lat 5 października 2000 roku w Koninie. Pogrzeb odbył się 9 października, najpierw w kościele p.w. Najświętszej Maryi Panny Królowej Polski w Koninie, gdzie był żegnany przez dawnych uczniów, przez nauczycieli i obecnych uczniów, którzy przybyli z pocztem sztandarowym, oraz przez mieszkańców Dobrosołowa. Następnie, jeszcze tego samego dnia, ceremonia pogrzebowa została odprawiona w kościele św. Wawrzyńca we Wrocławiu. Ciało ś.p. Ignacego Górniaka zostało złożone w rodzinnym grobowcu na niewielkim cmentarzu w centrum Wrocławia przy kościele św. Wawrzyńca (ul. Bujwida, obok pl. Grunwaldzkiego; na cmentarzu – aleja główna, niemal na końcu, za kościołem, pole nr 8).

Uczniowie i nauczyciele Szkoły Podstawowej w Dobrosołowie pamiętają o byłym nauczycielu i dyrektorze. Przy nadarzającej się okazji, np. wycieczki do Wrocławia, odwiedzają na cmentarzu przy ul. Bujwida grobowiec państwa Górniaków, składają kwiaty, zapalają znicze.

Znaczenie postaci

Lata 1947-1978 w Szkole Podstawowej w Dobrosołowie, to – przede wszystkim – lata pracy nauczycielskiej. Uczył Ignacy Górniak wielu przedmiotów, ale najwięcej i to w ostatnich klasach, matematyki. Był matematykiem z zamiłowania i wykształcenia. Był „niezwykłym matematykiem”, dla którego czas przeznaczony uczniowi nie był limitowany, a lekcje matematyki często przedłużały się i skracały przerwy między lekcjami. Uczniowie zapamiętali Go zapewne jako pasjonata uczenia matematyki, wymagającego od ucznia i pracy, i myślenia. Był człowiekiem wymagającym od innych, ale również dużo też wymagał od siebie, nigdy nie liczył czasu poświęconego innym. Był wychowawcą wielu roczników dzieci i młodzieży, wspaniałym człowiekiem, wielkim społecznikiem, inicjatorem wielu akcji na rzecz szkoły i społeczności lokalnej. Szkoła wówczas była ośrodkiem życia kulturalnego, działał w niej zespół muzyczny i teatralny.

Podziękowanie za pracę – odznaczenia.

Ignacy Górniak to nauczyciel z powołania. Za swoją długoletnią pracę w Szkole Podstawowej w Dobrosołowie i w działaniach na rzecz środowiska był wielokrotnie nagradzany i odznaczany, a Jego byli uczniowie i ich rodzice darzyli Go szacunkiem i wdzięcznością. Był człowiekiem skromnym, aczkolwiek na każdym polu swej działalności bardzo aktywnym i w tym co robił towarzyszyła mu zawsze pasja. Zapewne miał satysfakcję, gdy odbierał kolejne odznaczenia:

Złoty Krzyż Zasługi, rok 1974

Medal Komisji Edukacji Narodowej, rok 1978 – za zasługi dla oświaty i wychowania

W końcu został uhonorowany jednym z najwyższych odznaczeń państwowych. W 1982 roku, gdy mieszkał jeszcze w Dobrosołowie i od 4 lat był na emeryturze, otrzymał, decyzją ówczesnej Rady Państwa – za trzydziestoletnią, szczególnie wyróżniającą pracę pedagogiczną – Krzyż Kawalerski Orderu Odrodzenia Polski.

Źródła:

– artykuł z gazety Panorama Kazimierska

Źródła:

Zobacz też:

  • >
  • >
  • >
  • >
  • >
  • >
  • >
  • >
  • >
  • >
  • >
  • >
  • >
  • >
  • >
  • >