Janina Pelczar

ur. 28 grudnia 1940
zm.
Szkoła Podstawowa im. Arkadego Fiedlera w Przeźmierowie

„Tym razem niepoważnie i nie-radośnie o wiośnie…”
„Wiosna moich marzeń”
To i owo o wywiadzie oraz spotkanie z Gościem Specjalnym – p. Janiną Pelczar
Zdjęć: 30
Dokumentów: 3

Imię i nazwisko

Janina Pelczar z domu Stoińska

Dzień, miesiąc, rok urodzenia

28 grudnia 1940, Pniewy

Dane rodziców

Rodzice: Stefan Stoiński, Marta Stoińska z domu Melonek

Wykształcenie

Wyższe: filologia polska na Uniwersytecie Gdańskim

Działalność zawodowa

Praca w zawodzie nauczycielskim – Lwówek Wlkp., Pniewy, Gdańsk – Żukowo; Przeźmierowo

Działalność społeczna, polityczna

Nie należy do żadnej partii politycznej.

Publikacje

Po przejściu na emeryturę wydała kilkanaście książek o charakterze wspomagającym naukę języka polskiego w szkole podstawowej. Były to między innymi:

• Powtórka z gramatyki języka polskiego;

• „Pan Tadeusz” w szkole podstawowej i szkole średniej;

• Jak redagować wypracowania;

• „Krzyżacy” i inne lektury w klasie siódmej;

• „Syzyfowe prace”, „Quo vadis” i inne lektury w klasie ósmej;

• Przed egzaminem z języka polskiego do szkoły średniej,

• Przygotowując się do matury z języka polskiego…

• Testy z języka polskiego.

Największym powodzeniem cieszyły się – Powtórka z gramatyki języka polskiego oraz „Pan Tadeusz” w szkole podstawowej i szkole średniej. Ta ostatnia doczekała się pięciu wydań w kilkutysięcznych nakładach.

Odznaczenia i nagrody

Począwszy od pierwszego roku pracy pani Janina otrzymywała nagrody pieniężne za duże zaangażowanie w pracy szkolnej. Otrzymała też dwukrotnie odznaczenie – niestety, nie pamięta, jakie. Nie przywiązywała do tego nigdy wielkiej wagi. Na pewno nie były to najwyższe odznaczenia. Największą nagrodą były wdzięczne i uśmiechnięte buzie dzieci oraz świadomość rzetelnego spełnienia swego obowiązku.

Informacje o rodzinie

O rodzinie można napisać wiele, nawet bardzo wiele! W rodzinie się żyje, dorasta, rodzina wychowuje, przygotowując równocześnie do trudów życia dorosłego. Rodzina kojarzy się bohaterce biogramu jednoznacznie z domem rodzinnym. Nie chciałaby, aby te informacje były tylko i wyłącznie suchymi wiadomościami, dlatego napisała tak…

„Mój dom rodzinny – to wielkie dobro!

To znak krzyża kreślony na głowie ręką mojej Matki…

To jej czułe wpatrywanie się w twarzyczki nas – dzieci…

Dom rodzinny – to dziesiątki nieprzespanych nocy w czasie wojny…

Dom rodzinny – to nieustanny strach Rodziców o nasze zdrowie, a nawet – życie…

Dom rodzinny – to pierwszy nasz pacierz z Rodzicami; to codzienne modlitwy Matki z trójką dzieci przed obrazkiem Jezusa Miłosiernego…

Dom rodzinny – to także kochający Dziadkowie, pełni ciepła i miłości dla swych wnucząt.

Dom rodzinny – to wspólne spacery z Rodzicami do pobliskiego parku na słuchanie śpiewu słowików…

Dom rodzinny – to głośne czytanie dzieciom książek – pięknych i mądrych…

Dom rodzinny – to I Komunia św., poprzedzona gorliwym przygotowaniem do spowiedzi!

Dom rodzinny – to wieloletnia służba ministrancka moich braci, to ranne wstawanie na Mszę św. …

Dom rodzinny – to nieustanna troska Rodziców o dobre wychowanie; to wielkie pragnienie, abyśmy wyrośli na mądrych i prawych ludzi!

Dom rodzinny – to comiesięczne pierwsze piątki miesiąca. To stała troska, abyśmy byli blisko Pana Boga i umieli żyć zgodnie z Jego prawami.

Dom rodzinny – to śpiewanie pieśni patriotycznych przy akompaniamencie skrzypiec Ojca i fortepianu Mamy…

Dom rodzinny – to również mozolna praca Ojca w czasach głębokiej komuny, która ogołociła nas ze wszystkiego…

Dom rodzinny – to święta Bożego Narodzenia, które (mimo biedy!) miały swój urok i łączyły się z radosną atmosferą…

Dom rodzinny – to zapach pieczonego ciasta…

Dom rodzinny – to nieustanna troska Rodziców i ich modlitwa, aby nam się dobrze wiodło…

Dom rodzinny – to także nieustanne błogosławieństwo Matki we wszystkich poczynaniach, na każdym kroku, to myśli towarzyszące dobrym i złym dniom, to stała modlitwa różańcowa w naszej intencji…

Dom rodzinny – to setki, tysiące spraw błahych, małych i dużych, dotyczących dzieci, spraw, którymi żyli Rodzice przez swoje wszystkie lata…

Dom rodzinny – to punkt odniesienia w różnych sytuacjach…

Dom rodzinny – to skała, na której buduje się swój dom – na pewno nie-wolny od zakłóceń, błędów i porażek… Z całym bogactwem uczuć – pięknych i wielkich, które do dzisiaj żyją w nas…

Moi Rodzice byli gorliwymi Polakami… Hasło: BÓG, HONOR, OJCZYZNA nie było dla nich pustym frazesem. Te słowa umieli przekuć w czyny – każdy na swoim polu działania – w działaniach na rzecz miejscowości , czyli Pniew, w kościele, szkole, w Kole Śpiewackim, w życiu… Ojciec walczył w Powstaniu Wielkopolskim.

Dom rodzinny trwa… Pustoszeje jak gniazdo, które opuszczają pisklęta, gotowe do dorosłego życia… Odchodzą Rodzice, ale dom rodzinny trwa w pamięci i w sercu”.

W 1967 roku młoda Janina wyszła za mąż za Jerzego Pelczara. Wspólnie z mężem doczekali się trojga dzieci. Dziś Jędrzej, Zbyszek i Anna założyli własne rodziny. I tak historia rodzinna trwa w kolejnych pokoleniach.

Dodatkowe informacje

Dodatkowych informacji jest wiele… Dotyczą one drugiej „połowy” życia, wcale nie gorszej od poprzedniej! A może nawet ciekawszej! To czas tzw. emerytury. Tak zwanej, bo nigdy nie poczuła się emerytką! Cały czas – od dwudziestu z górą lat ma pięknie wypełniony czas… Ubyło obowiązków, przybyło wolnych chwili na realizację marzeń, które nagle pojawiły się bardzo obficie.

Stara się przeżyć ten czas godnie, pięknie i przede wszystkim – z radością! No, właśnie – z radością! Bo nie musi to być wcale czas smutku i oczekiwania na tę ostatnią podróż… Wcale nie! Jej emerytura od samego początku wypełniona jest po brzegi! I dziękuję Bogu za to, że tak jest!

Najtrudniejsze były pierwsze dni i tygodnie, gdy budziła się rano i zaczęła się przygotowywać do szkoły… Trzydzieści lat pracy zostawiło swoje piętno! Dobre i piękne piętno, bo kochała swój zawód, swoją pracę, kochała dzieci… Tęskniła za nimi.

No, ale „czas próby” minął i zaczęła intensywnie myśleć, jak wypełnić przyszły czas, który został jej dany. Ojciec pani Janiny powtarzał, że trudniej dzień przeżyć, niż napisać księgę… Dzień, a co dopiero kolejne lata! Żeby nie zanudzać, ograniczyła się tylko do wyliczenia… Najpierw – intensywna praca w ogrodzie, potem szycie (które nigdy nie było jej mocną stroną!), wypieki (z okazji i bez okazji), wycieczki bliższe i dalsze… Przez dziesięć lat pisała opracowania literackie do szkolnych lektur – były lepsze i gorsze… I związane z ich dystrybucją podróże po Polsce… I ogromna frajda z pisania!

Podróż życia – do Medjugorja!

I wreszcie – malowanie! Nie wie, skąd ta pasja się wzięła… Nigdy przedtem nie miała pędzla w ręce! Z całą pewnością jest to wielka łaska od Boga; nie wstydzi się tego publicznie powiedzieć! Jej malowidła zyskały aprobatę; uwieńczeniem pięcioletniego uczęszczania na zajęcia w poznańskim Zamku (pod kierunkiem p. prof. Anny Agacińskiej) był wernisaż w dniu 19 marca 2013. To był piękny i radosny dzień! Przybyło na niego przyjaciół pani Janiny…

Ma jeszcze inną wielką pasję! To szukanie korzeni wśród swoich przodków. Pisze o tym, by zainspirować tych wszystkich, których interesuje przeszłość… Od lat zbiera informacje o swojej rodzinie, stara się odtworzyć drzewo genealogiczne… Niestety, z upływem czasu informacje są coraz szczuplejsze, bo najstarsze pokolenie odchodzi. „Najwyższy więc czas pozbierać wszystko i złożyć w jakiś jeden obraz!

Gdy się ma 20 – 30 lat, nie przywiązuje się specjalnie wagi do swych korzeni… Wtedy liczy się tylko czas teraźniejszy i perspektywy przyszłości. Warto wiedzieć, „skąd nasz ród”! Dlatego wydaje mi się celowe i sensowne odtworzenie rodzinnych dziejów. Piszę więc… Nie zamierzam stworzyć dzieła – nie czuję się do tego ani powołana, ani dość mądra; pragnę tylko ustalić pewne fakty, przypomnieć młodym różne zdarzenia, które – być może – wywołają uśmieszek, ale i melancholię. A także różne anegdotki, wspomnienia, do których coraz częściej, wraz z upływem lat, sięgam…”

Na podstawie informacji zbieranych w poznańskich, lwóweckich i pniewskich archiwach dotarła do dziewiątego pokolenia po mieczu i dwunastego po kądzieli. Takie poszukiwania – to ogromna frajda!

„Po drodze” zdarzyło się jeszcze redagować gazetkę o nazwie „Przeźmierka”, na łamach której prowadziła wywiady z ciekawymi ludźmi, dotarła do historii swojego osiedla, a także do Szkoły Podstawowej, która w dalszym ciągu jest jej bardzo bliska… To był tylko rok, ale rok bardzo bogaty w kontakty, ważne informacje i ciekawe kontakty.

Dwa lata temu wznowiła pracę w gazetce parafialnej, również niezwykle ciekawą. Pozwala ona nie tylko na ciągłe wzbogacanie swojego życia duchowego, ale również na interesujące kontakty. W kolejnych numerach przybliżyła historię parafii p.w. św. Antoniego Padewskiego w Przeźmierowie i kościoła – oczywiście na podstawie wiarygodnych źródeł.

Od czterech lat prowadzi z powodzeniem w Internecie swój blog pt.”Z perspektywy minionego życia”. To też wielka radość! Umieszcza tam swoje refleksje na różne tematy, wiersze, które snują jej się po głowie i… takie różne myśli.

„Cały czas coś robię, aby nie zardzewieć! Mimo upływu lat czuję się młodo!

Jestem jak drzewo…

Nie zawsze to samo…

Jak dąb, gdy trwam przy Bogu,

Wierząc, że nikt nie połamie moich gałęzi…”.

Jestem jak olbrzym – klon,

który konarami pragnie osłonić swe dzieci…

Jestem jak brzoza,

gdy płaczę i wiatr miota moim życiem…

Jestem jak osika,

gdy drżę przed zimnem ludzkich serc…

Jestem, jak zielona sosna,

gdy w radość wprawia mnie słońce i deszcz…

Jestem, jestem… jak potężny bór, który chroni modlitwą swoje dzieci…

Kim jeszcze jestem? Nie wiem!

To Bóg kształtuje mnie na podobieństwo drzew

I nigdy nie pozwala zniszczyć!

Kocha mnie!”


Źródła:

  • Janina Pelczar blog &#...

Zobacz też: